tag:blogger.com,1999:blog-3680526309664664119.post3159902036028562336..comments2015-06-21T12:13:57.327+02:00Comments on Blog, w którym polecam: Our Mutual Friend (1998)martencjahttp://www.blogger.com/profile/07747379231302519786noreply@blogger.comBlogger4125tag:blogger.com,1999:blog-3680526309664664119.post-89191560960024132322012-08-10T00:16:48.679+02:002012-08-10T00:16:48.679+02:00Eee tam, przesadzasz - u Austen też są słabi/głupi...Eee tam, przesadzasz - u Austen też są słabi/głupi/ciapowaci mężczyźni (zresztą, gdyby ich nie było, to nie byłaby dobra literatura, tylko jakaś komedia romantyczna). A z kolei tutaj można wiele powiedzieć o Belli Wilfer, ale nie, że jest bezwolna, a już szczególnie, że anielsko cierpliwa czy dobra. Z kolei Lizzie jest właśnie taka, ale przy tym też silna.<br /><br />M.martencjahttps://www.blogger.com/profile/07747379231302519786noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3680526309664664119.post-61687740890038406232012-08-04T17:56:52.320+02:002012-08-04T17:56:52.320+02:00O rrrrety, ależ ten Dickens ciężki. Zdecydowanie w...O rrrrety, ależ ten Dickens ciężki. Zdecydowanie wolę świat z punktu widzenia kobiet - u Austen, Brontë czy Gaskell mężczyźni są boscy (choć nieco nierealni przez to - no ale cóż, marzenia nic nie kosztują ;-)), a kobiety pełnokrwiste. Natomiast u Dickensa faceci albo są słabi i nieporadni, albo szaleją z miłości (Pan Nagrobek :D), albo są niedomytymi, nieokrzesanymi cwaniakami, a kobiety to bezwolne marionetki, piękne i anielsko cierpliwe/dobre. Rany boskie!!Zulahttps://www.blogger.com/profile/02006167535266974311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3680526309664664119.post-35967183002684121302011-09-24T21:13:00.418+02:002011-09-24T21:13:00.418+02:00@"Dla ciekawostki dodam, że Sandy Welch jest ...@"Dla ciekawostki dodam, że Sandy Welch jest też autorką scenariusza ekranizacji "Jane Eyre" z Toby'm."<br /><br />Tak, tak -- jak również "North and South"! Na wszystko to przyjdzie odpowiedni czas na niniejszym blogu:)<br /><br />Co do ilości wątków w OMF -- ja się chyba po prostu stara robię, i w związku z tym niecierpliwa. W <a href="http://youtu.be/TzXMljRHfas" rel="nofollow">"Małej Dorrit"</a>, którą właśnie oglądam, też mi przeszkadzają niektóre wątki, nie wiem czemu służące, a nawet nie czytałam książki, w której, jak się domyślam, tych wątków jest jeszcze więcej. Po prostu mam wrażenie, że to zaciemnia akcję i rozmywa przekaz.<br /><br />A znowu na przykład taki wątek Belli Wilfer, choć ciekawy i dla akcji podstawowy, to mnie i tak niesamowicie wkurzył. Choć z zupełnie innych powodów (i w książce, i w serialu).<br /><br />To żeby było i coś pozytywnego w tym moim komentarzu -- bardzo mi się podoba ostatnia scena. I klamra Mortimer-Twemlow: pierwsza scena, w której ich razem widzimy a ta właśnie scena ostatnia.<br /><br />M.martencjahttps://www.blogger.com/profile/07747379231302519786noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3680526309664664119.post-85979250792550477322011-09-24T19:29:40.073+02:002011-09-24T19:29:40.073+02:00Ogromnie mi miło, że sięgnęłaś po tą cegłę:D Bardz...Ogromnie mi miło, że sięgnęłaś po tą cegłę:D Bardzo dziękuję za dedykację:))<br /><br />A więc tak - należę do tej (zapewne) mniejszości, która nie uważa, że książka Dickensa jest za długa. Niektóre wątki może mi się też dłużyły, ale dlatego, że czytałam po raz pierwszy i czekałam z niecierpliwością na ciąg dalszy. Lubię takie pozorne przeszkadzajki u świetnych pisarzy, bo wiem, że one są na pewno wiele warte, a przy drugim czytaniu będę miała kolejną warstwę jeszcze niewyeksploatowanej przyjemności. Mówię np. o rozmowach pewnych dwóch względnie epizodycznych postaci męskich, bo zdaje mi się, że o nie Ci, Marto, chodziło:)<br /><br />Mortimer Lightwood - pisałam już na swoim blogu, jak bardzo mi się podoba wątek przyjaźni jego i Judżina i ich rozmowy, to się nie będę powtarzać;] I ogólnie się już wypowiadałam, że książkę wciągnęłam bardzo szybko (może m.in. dlatego, że akurat miałam dużo czasu na czytanie). Klika dni niemal żyłam wydarzeniami z NWP. <br /><br />Myślę, że osią fabuły była jednak postać tego 'niewidzialnego' "Naszego wspólnego przyjaciela":) Choć było tak dużo wątków, jakoś się wszystko owijało dookoła tego jednego. Podobał mi się ten zabieg - tyle wątków, połączonych niewidzialnym mianownikiem. Dziwię się, że jeszcze nie nakręcono dłuższego serialu na ten temat, bo to materiał na co najmniej osiem godzinnych odcinków świetnego period drama. Klika wątków bardzo uproszczono. Omawiany tutaj, choć przypadł mi do gustu pod względem doboru aktorów (choć są lepsze i gorsze przykłady; z gorszych to chyba Bella Wilfer, lepszego chyba nie muszę wspominać;]), nużył mnie miejscami zbyt długimi, jakby teatralnymi dialogami.<br /><br />Dla ciekawostki dodam, że Sandy Welch jest też autorką scenariusza ekranizacji "Jane Eyre" z Toby'm.Kolleanderhttps://www.blogger.com/profile/16234906782721302443noreply@blogger.com