W minionym tygodniu w Berlinie odbył się festiwal filmów grenlandzkich. Stwierdziłam, że nie mogę odpuścić sobie takiej okazji i wybrałam się na kilka seansów. Pisząc o tym właściwie nie mam na celu jakoś szczególnie obejrzanych filmów polecać, bo raz, że zdobyć je raczej ciężko, a dwa, że oglądać je można raczej jako kulturoznawczą ciekawostkę (co w zasadzie jednak może być dość dobrym powodem, żeby oglądać cokolwiek, w końcu właśnie dlatego ja sama wybrałam się do Berlina). I tak właśnie -- jako o kulturoznawczej ciekawostce -- o tym tutaj wspominam (a także dlatego, bo uważam, że niezwykle cool będzie mieć na niniejszym blogu tag "grenlandzki").
A więc po pierwsze, coś takiego jak kino grenlandzkie istnieje. Nie od dawna wprawdzie i nie jest, jak dotąd, jakoś szczególnie rozwinięte, ale jest. Po drugie, po zaledwie dwóch dniach kontaktu z tym kinem i obejrzeniu dwóch filmów fabularnych (komedii "Hinnarik Sinnattunilu", 2009 i horroru "Qaqqat Alanngui", 2011) oraz pięciu dokumentów (np. takiego), już dorobiłam się tam znajomych (są to niejacy panowie Mike Thomsen i Angayo Lennert-Sandgreen). Po trzecie, Grenlandczycy wolą swoje filmy od międzynarodowych superprodukcji -- tak przynajmniej można sądzić po tym, że wymieniony wyżej "Qaqqat Alanngui" (co tłumaczy się -- a przynajmniej tak to przetłumaczyli organizatorzy festiwalu -- jako "Cienie w górach") miał na wyspie więcej widzów, niż "Titanic" i pokonał również wyświetlany w tym samym czasie "Avatar". Choć przyznać trzeba, skoro przyznali się do tego reżyser z producentką, że to zapewne dlatego, bo wyruszyli ze swoim filmem w trasę po całej Grenlandii, również do miejsc, w których nie ma kin (na które to poświęcenie nie zdobył się James Cameron). A rodzice przyprowadzali na seanse małe dzieci poniżej dozwolonej granicy wieku lat piętnastu -- na ostrzeżenia twórców, że to horror i może nie być dla takich widzów całkiem odpowiedni, odpowiadając po prostu: "Ale to grenlandzki film!"
A na koniec -- trochę muzyki, czyli piosenka z "Qaqqat Alanngui":
A na koniec -- trochę muzyki, czyli piosenka z "Qaqqat Alanngui":