wtorek, 3 lutego 2015

The Musketeers (2014- )


Prawdę mówiąc, nigdy nie przepadałam za "Trzema Muszkieterami". Przeczytałam książkę w liceum i zaraz, wraz z koleżankami, wzięłam się za krytykę w naszej opinii niesympatycznych i egzaltowanych bohaterów. Nie przemawiali do nas ani oni sami, ani ich skłonności do gardłowania o honorze i chwytania za szpadę przy każdej najmniejszej okazji. Zdaje się, że w wieku nastoletnim miałam jeszcze mniejszą tolerancję dla romantycznej porywczości niż dzisiaj, kiedy to nabrałam nieco więcej zrozumienia dla takich kwestii jak konwencja czy kontekst historyczny. Poza tym, barok nigdy nie był moją ulubioną epoką w historii Europy, a Francja ulubionym krajem.

W świetle tego wszystkiego, trudno mi powiedzieć, dlaczego sięgnęłam po najnowszą wariację BBC na temat Dumasa. Zapewne winna tu jest -- nie pierwszy to już raz -- zima, podczas której obniżają się zwykle moje oczekiwania co do wyrafinowania fabuły, a zwiększają -- co do doznań estetycznych i eskapistyczno-odczapistej akcji. A tych jest tutaj dość: doznania artystyczne zapewniają m.in. obsadzeni w głównych rolach panowie (Aramis moim zdaniem najładniejszy:)), plus ogółem świat tu odtworzony, a także niezłe zdjęcia, a co do akcji, to chyba oczywiste. Przy czym nie jest ona aż tak odczapista, jak często w tego rodzaju przygodowych produkcjach bywa, co było dla mnie miłym zaskoczeniem. A bohaterowie, inaczej niż w oryginale, dają się lubić, nawet Atos (cud nad cudy!). Może to dlatego, że serial ten, jak napisałam wyżej, jest na temat książki Dumasa jedynie wariacją i tak znowu wiele z nią -- o ile ją pamiętam -- nie ma. Co dla fanów książki może być wadą, ale dla mnie osobiście nią nie jest. Podobnie jest z wiernością realiom historycznym, ale już dawno przestałam jej wymagać w filmach i serialach przygodowych skierowanych do masowego widza. Nieco tylko mi przeszkadzają niektóre kostiumy, bo na ten przykład Konstancja wciąż wygląda, jakby chodziła w samej bieliźnie, a Milady de Winter -- jakby właśnie o niej zapomniała... W każdym razie, dużo przyjemniej mi się to oglądało niż na ten przykład ostatnio tu opisywanego "Marco Polo". Mam tylko pewne obawy, że poziom fabuły może się nieco obniżyć w sezonie drugim. No, zobaczymy.

Intryguje mnie jednak jedna sprawa, która być może jest wyjaśniona w książce, ale już nie pamiętam: dlaczego właściwie d'Artagnan, sam nie będąc muszkieterem, wszędzie się z muszkieterami pałęta? We wszelkich akcjach, misjach, tajnych zadaniach bierze udział na równych z nimi prawach, jakby nie było we Francji innych muszkieterów oprócz wiadomej trójki (a czasami tutaj rzeczywiście tak wygląda, jakby nie było...) i trzeba było sobie dokooptować nadgorliwego nastolatka. Praktyki jakieś u nich odbywa, czy co...?

A swoją drogą, taka mnie refleksja naszła: co by się stało, gdyby Brytyjczycy zabrali się w podobny sposób, na ten przykład, za Sienkiewiczowską Trylogię (a nawet w ogóle się zabrali, nawet z jako takim zachowaniem wierności oryginałowi)? Oj, byłby skandal i rwanie szat. A Francuzom najwyraźniej to nie przeszkadza.

Znajomi:
Kardynała Richelieu (który, nawiasem mówiąc, choć nie jest postacią sympatyczną, to jednak nie jest głównym antagonistą przez większość czasu, co też jest dość ciekawe) gra najnowszy Doktor (a także odtwórca kilku innych, ciekawszych ról w różnych innych produkcjach, na przykład "The Hour") Peter Capaldi. A króla Ludwika Alfrid z ekranizacji "Hobbita" -- choć tu ma lepsze zęby... W pojedynczych odcinkach zobaczyć też można, jak zwykle, inne znane twarze. A w drugiej serii rolę głównego antagonisty przybiera Marc Warren, czyli m.in. Danny Blue z serialu "Hustle".

"The Musketeers" na: