niedziela, 25 grudnia 2011

Kind Hearts and Coronets (1949)



Na Święta nada się jakaś staroć. Ale żeby nie było zbyt błogo -- będzie to stara czarna komedia. W której już w pierwszej scenie kat stwierdza, że pora kończyć karierę, bo po latach wieszania na jedwabiu sznur konopny to już zupełnie nie to samo, ale cieszy się, że na zakończenie kariery przypadnie mu przynajmniej stracić prawdziwego księcia. Książęcy tytuł tego ostatniego jest zresztą ważnym elementem fabuły i w zasadzie głównym powodem, dla którego ma on skończyć na szubienicy.

Louis Mazzini, bo tak się główny bohater nazywa, jest synem arystokratki i włoskiego śpiewaka. Rodzina matki, stwierdziwszy, że popełniła ona niewybaczalny mezalians, odcięła się od niej, skazując ją i jej syna na ubóstwo oraz pielęgnowane wytrwale przez całe życie zgorzknienie. Gdy zgorzknienie to pogłębia jeszcze śmierć matki oraz zawód miłosny, nasz bohater postanawia nie tylko dopomnieć się o swoje, ale sięgnąć po sam tytuł książęcy. Musi jednak przedtem pozbyć się ważnej przeszkody w realizacji tego planu -- a właściwie przeszkód: ośmiu osób stojących w kolejce do tytułu przed nim. Które wszystkie, w tym jedną kobietę, gra Alec Guinness.

Komedia to bardzo zabawna, głównie za sprawą kontrastu między zbrodniczymi czynami głównego bohatera a po arystokratycznemu suchym i zdystansowanym tonem, jakim o nich opowiada (prawie cały film ma formę memuarów spisywanych przez czekającego na egzekucję Louisa, wypełnionych takimi bon motami jak "But weekends, as life, are short"). Louis zachowuje się zresztą najbardziej arystokratycznie z całego przedstawionego w filmie arystokratycznego towarzystwa, nawet gdy jest jeszcze zwykłym subiektem, pięknie zamieniając całość w parodię tej warstwy społecznej. A na dodatek do tego wszystkiego jest jeszcze przewrotne zakończenie. Które w wersji na rynek amerykański podobno zmodyfikowano, a właściwie dopowiedziano, bo oryginalne jest otwarte, a obowiązujący w Ameryce Kodeks Haysa nie dopuszczał ewentualności, żeby złoczyńcy jego złoczynienie mogło ujść na sucho.

Znajomi:
Nie można mówić o tym filmie i nie zatrzymać się na ośmiu kreacjach Guinnessa! Ze względu na nikły stopień zaawansowania ówczesnej techniki filmowej stanowiły one wyzwanie nie tylko aktorskie, ale i właśnie techniczne -- krótką scenę, w której widać prawie wszystkie postaci na raz kręcono dwa dni, naświetlając kilka razy tę samą kliszę.

"Kind Hearts and Coronets" na:
IMDb
Wikipedii
Filmwebie

Brak komentarzy: