czwartek, 4 sierpnia 2011

Spaced (1999-2001)



Team Simon Pegg - Nick Frost - Edgar Wright może być Czytaczom znany z komedii, w których parodiują różne gatunki filmowe: np. horrory o zombie w "Shaun of the dead" czy kino sensacyjne w "Hot Fuzz" (ten pierwszy stanowi też rzadką okazję, gdzie można zobaczyć uczesanego Dylana Morana!). Zanim jednak panowie zabrali się za kręcenie tych filmów, nakręcili (razem z Jessicą Stevenson) serial, w którym robią mniej więcej to samo, tzn. parodiują różne rzeczy. Prawdziwa to gratka dla miłośników kultury popularnej, a przy okazji świetna zabawa.

Głównymi bohaterami "Spaced" są Tim i Daisy, którzy spotykają się na początku serialu i postanawiają wynająć razem mieszkanie. On jest początkującym rysownikiem, pracującym w sklepie z komiksami, grającym w gry komputerowe, pragnącym zemsty na facecie, który odbił mu dziewczynę i zmagającym się z traumą po obejrzeniu "Mrocznego widma". Ona jest aspirującą, ale niezbyt pracowitą pisarką, bezskutecznie poszukującą pracy. I oni, i otaczający ich ludzie (stary kumpel Tima Mike, koleżanka Daisy Twist, właścicielka mieszkania Marsha, sąsiad-artysta Brian) to banda oryginałów, żeby wręcz nie powiedzieć: dziwaków, których właściwie każda życiowa perypetia stanowi pretekst do parodii a to "Gwiezdnych wojen", a to "Matriksa", a to kina sensacyjnego, akcji, sf, horrorów i czego tam dusza zapragnie.

Znajomi:
Twórcy "Spaced", zdaje się, są dobrymi znajomymi twórców "Black Books". Tak przynajmniej można sądzić po tym, jak wielu aktorów wymienia się między tymi dwoma serialami (a także różnymi filmami, w których jedni czy drudzy grają). Na przykład trójka głównych aktorów "Spaced" - Simon Pegg, Jessica Stevenson, Nick Frost - pojawiła się odpowiednio w odcinkach 3x01, 2x05 i 1x05 "Black Books". Zobaczyć też tam można było Petera Serafinowicza, w "Spaced" grającego obdarzonego niezwykle głębokim głosem arcywroga Tima, a w "Black Books" - znajomego Fran, tym właśnie głębokim głosem czytającego prognozę pogody w odcinku 1x05, co spotkało się tam z jej wielkim, hmmm, entuzjazmem... Tak się składa, że podkładał on też głos pod niejakiego Dartha Maula w znienawidzonym przez Tima "Mrocznym widmie". Zaś Bill Bailey, czyli Manny z "Black Books", tutaj pojawia się jako szef Tima imieniem Bilbo (jak na ironię, w "Black Books" było odwrotnie: to Pegg grał jego szefa).

Tradycyjnie nie brak też akcentów doktorowych, jako że w "Doktorze" pojawili się zarówno Simon Pegg ("The Long Game"), jak i Jessica Stevenson, a właściwie w tym czasie już Jessica Hynes (odcinki "Human Nature" i "The Family of Blood"). Poza tym w epizodach zobaczyć tu możemy m.in. Johna Simma (Master z "Doktora"), Marka Gatissa (aktor, scenarzysta, producent maczający palce np. w "Doktorze" i "Sherlocku"), Kevina Eldona ("I'll tell you who I am! I'm... The Cleaner." Pojawił się też w "Hustle") czy Jamesa Lance'a (Jamie z "Absolute Power").


8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Melduję obejrzenie dwóch sezonów Spaced;) Kiepski weekend okazał się nie być taki zły:) I powoli zaczynam rozumieć (rychło w czas) co takiego jest w brytyjskich serialach.....
Ech... Trudno wybrać ulubionego bohatera..:) Wszyscy są świetni, łącznie z psem;) Pomysł nawiązań do różnych gat. filmowych - rewelacja ("Lot nad kukułczym gniazdem" - miodzio). Wciąż co prawda pozostaje kilka "nierozgryzionych" motywów, obejrzę kiedyś jeszcze raz;) :) Mam tylko jedno zastrzeżenie: Tim i Daisy mogliby się pocałować!:) Jestem romantyczką i tego mi zabrakło!:) O:)
Pozdr,
Madzia
PS Kocham Marshę;)

martencja pisze...

Eee tam, ja tam nie lubię takiego dopowiadania wszystkiego do końca i wykładania kawy na ławę. Pewne rzeczy trzeba zostawić odbiorcy, tak jest ciekawiej.

Tak czy inaczej, cieszę się, że się podobało - ale przez Ciebie spędziłam wczoraj chyba z godzinę oglądając na YT klipy ze "Spaced":D!

@"I powoli zaczynam rozumieć (rychło w czas) co takiego jest w brytyjskich serialach....."

- no najwyższy czas;)

M.

Anonimowy pisze...

@ "Pewne rzeczy trzeba zostawić odbiorcy, tak jest ciekawiej." Jak w filmach bolly:) Ale i tak kibicowałąm temu całusowi:)

Ja z kolei obejrzałam bloopersy ze Spaced:) Nie są jakieś super, niestety.. Najlepsze, z jakimi miałam przyjemność się zetknąć, to te z Black Books;) Więc z tęsknoty je obejrzałam i co? Natrafiłam na Simona Pegga:) Hihi - jakoś zupełnie nie skojarzyłam go z tego serialu, w przeciwieństwie do Billa Bailey'a:)
Jeśli chodzi o brytyjskie seriale to w zasadzie sporo już ich widziałam (głównie starszych), więc niby wiedziałam o co chodzi:) Jednak dotychczas były to po prostu konkretne seriale. Teraz zaczęłam doceniać ich "brytyjskość" samą w sobie i ta "brytyjskość" zaczyna oznaczać "to warto obejrzeć":) Mam nadzieję, że wyraziłam się jasno - you know what I mean:)
Madź

martencja pisze...

@"Jak w filmach bolly:)" - eee, nie wydaje mi się, że w filmach bolly wynika to akurat z chęci niebycia łopatologicznym:)

@Simon Pegg - no nie bez kozery wszak dział o aktorach na niniejszym blogu nazywa się "Znajomi":) Jak zresztą napisałam powyżej, twórcy "Spaced" i "Black Books" najwyraźniej są rzeczywiście znajomymi w prywatnym życiu, sądząc po tym, jak często się pojawiają w tych samych projektach.

M.

Anonimowy pisze...

@ nie wydaje mi się, że w filmach bolly wynika to akurat z chęci niebycia łopatologicznym:)

Ależ oczywiście, przyczyny są inne, efekt pozostaje jednak taki sam:)

I jeszcze a propos seriali:
http://www.stopklatka.pl/wydarzenia/wydarzenie.asp?wi=93310
(znalazłam zupełnie przez przypadek, ciekawe co z tego wyniknie..:)
Madź


martencja pisze...

Wiadomość, owszem, ciekawa, aczkolwiek już dość stara:)

Co do efektu, czy taki sam, to jednak dyskutowałabym...

M.

Anonimowy pisze...

@ Wiadomość, owszem, ciekawa, aczkolwiek już dość stara:)

Bo Ty śledzisz temat wnikliwie:) Ja dopiero zaczynam;) [a stopklatka chyba zaczyna wraz ze mną:)]

@Co do efektu, czy taki sam, to jednak dyskutowałabym...

Ten sam w sensie: i tu i tu się nie całują;) Powody są inne, of course:)

PS W wyniku całej tej wymiany zdań stęskniłam się za Black Books;):) Musze sobie odświeżyć bernardowe klimaty;)
Madź

martencja pisze...

Każdy pretekst jest dobry, żeby obejrzeć "Black Books":D!

M.